Zaznacz stronę

Mushroom manager to pojęcie mało znane pod tą nazwą (świadczy o tym nawet brak wyszukiwań). Jednak taki rodzaj managera jest doskonale znany polskim, folwarcznym korporealiom. Kim zatem jest ten typ?

Pracując w polskich realiach chyba nie sposób gdzieś nie trafić na takiego ziomeczka, dzięki któremu odechciewa się nam pracy. To tak po krótce moja definicja pieczara manago. Ale jeśli potrzeba Ci więcej cech charakterystycznych, to podrzucam:

  1. Pieczara manago nie dba o przepływ info w firmie.
    No bo i po co to komu? Im mniej wiesz, tym krócej zeznajesz. Albo jak to w przypadku koślawego korpo myślenia – im więcej TYLKO ja wiem, tym jestem cenniejszym pracownikiem i mnie nie zwolnią.
  2. Mushroom manager unika odpowiedzi na pytania oraz blokuje lub utrudnia innych dostęp do wiedzy.
    Wiążę się to z powyższym. Przecież pracownik (w tym przypadku jasne, że to podwładny troll niższego szczebla) jest problematyczny, gdy zadaje pytania. Trzeba takich typów zbywać lub skutecznie ich zniechęcać do dalszego wiercenia dziury.
  3. Chęć kontroli procesów, w tym oczywiście decyzyjnych.
    Tu upatruje potrzebę kontroli i władzy. W końcu ciężko wypracowane stanowisko manago do czegoś zobowiązuje. W sensie do prawa do decydowania.
  4. Nie deleguje zadań i sam decyduje o wielu tematach, bez konsultacji z kimkolwiek.
    Często pieczara manago to najbardziej zarobiona osoba. Ciągle coś na bani. A to często z własnej winy nie chce oddać kompetencji, z różnych powodów. Dodatkowo, za plecami podejmuje własne, często sprzeczne z zalecaniami zespołu, decyzje. Chociaż jak nie wie co robić to wyznaje starą korpo zasadę: „Nie wiesz co robić? Forwarduj!”
  5. Podwładni mają nierzadko narzucone nierealne wymagania.
    Mushroom manager to ten co ciśnie, choćby nie wiem co. Wiadomo, że koniunktura na rynku jest jedną wielką sielanką stałych wzrostów, branże nie przeżywają kryzysów, a produkty są wieczne.
  6. Wina za syf często jest przerzucona na podwładnych.
    Jak to mawiał klasyk „Wina jest moja i mogę ją zrzucić na kogo chcę”. Tyle w temacie.
  7. Ma zawsze rację.
    Z historii można wskazać co najmniej kilku takich, co to myśleli, że mają zawsze rację, ale jakoś ich kariera często kończyła się w piachu. Hmmm. Nie idźmy tą drogą.
  8. Pieczara manago blokuje rozwój zespołu.
    No halo halo, jak to ktoś się ma rozwijać?!?!? Do pracy rodacy!
  9. Nie słucha zespołu, odrzuca inicjatywę i opinie.
    Było o tym powyżej, ale to też taki człowiek, który zamiast podbijać inicjatywę zespołu gasi ją w sekundę. Na open space nie może być rozmów (przecież to obniża efektywność szczurów w kółku), wymiana myśli i pomysłów to słowny ping pong nie prowadzący do niczego, a swoje opinie pracownik może sobie wsadzić w… buty. Podcinanie skrzydeł mocno w cenie.
  10. Szacunek i wzajemna pomoc? Zapomnij.
    Mushroom manager to będzie typ co dzieli ludzi. Wiadomo, podzielonym tłumem lepiej się rządzi. Może być tak, że pieczara manago to będzie źródło plotek, nastawiania ludzi przeciwko sobie oraz zarzewie konfliktów. Smutne, acz prawdziwe.
  11. Podkreśla hierarchiczność organizacji.
    I oczywiście swoją wyższość nad plebsem.
  12. Wymaga ślepej lojalności i posłuszeństwa.
    Pracownik nie może mieć opinii i własnego rozumu. Zapomnij. Wykonywanie poleceń bez zadawania pytań? Yes, yes, yes!
  13. Wiecznie za późno i bałagan w priorytetach.
    Każdy deadline, jaki by nie był (nawet nie przekroczony) to zły deadline. Wszystko na już, na teraz, na zaraz. A w sumie… to pieczara manago ma zawsze jeszcze coś innego, pilniejszego. Rzucaj wszystko i rób co każe!
  14. Pochwała? Zapomnij!
    W słowniku pieczara manago nie ma czegoś takiego jak szczera pochwała. Raczej są to wymuszone, wyuczone korpo formułki, które śmierdzą na kilometr. A często pochwała wymieszana jest z kolejnym korpo lamentem o wyniki, bałagan, czelendżowanie nowych kejsów itd.
  15. Wywołuje bierność i stagnacje
    I to chyba najgorszy efekt działań mushroom managera – na końcu dnia zespół przestaje mieć inicjatywę, pomysły, chęć dzielenia się czymkolwiek. Pracownicy wiedzą, że lepiej siedzieć cicho i w spokoju niż szafować nowymi tematami. Raczej to nie sprzyja rozwojowi organizacji.

PS Termin „Pieczara manago” celowo użyty jest w takiej formie 😀

Najpiękniejsze zdanie o tym typie zarządzania przeczytałam w Wysokich Obcasach Extra:

Pieczarki, czyli pracowników, hoduje się w ciemności (skąpi się im dostępu do informacji), podlewa obornikiem (witajcie konflikty), a kiedy za bardzo urosną im kapelusze, to się je ścina (zwalnia). (…) Dobra pieczarka to bierna pieczarka.